Plan oczyszczania organizmu od dawna chodził mi po głowie, lecz najlepszym czasem na jego zrealizowanie okazało się wczesne lato. Oto jak udało mi się poczuć lżej, zdrowiej i bardziej pozytywnie, dzięki stosowaniu kilku prostych zasad i soku z brzozy.
Pierwsze przymiarki do ”letnich porządków metabolicznych” rozpoczęłam już w maju od odstawienia słodyczy. Początki były trudne, ponieważ czekolada była do tej pory moim słodkim nałogiem, z którym jednocześnie chciałam i nie chciałam się rozstawać.
Po kilku dniach trudnego, czekoladowego postu, mój organizm nauczył się jednak przestać oczekiwać regularnych dawek słodyczy (sukces!). Zaczęłam zastępować je owocami o niskim IG i szybko nauczyłam się zaspokajać nimi swój apetyt na odrobinę cukru. Następnym wyzwaniem było dla mnie ustalenie lepszych pór posiłków. Żegnaj, kolacjo o północy!:( Nie bez pewnych obaw postanowiłam przyjąć złotą zasadę: Śniadanie jedz sam, obiad z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi. Innymi słowy, w miarę upływu dnia ograniczałam ilość posiłków, a ostatni starałam się spożywać najpóźniej na cztery godziny przed pójściem spać. Ten prosty nawyk wniósł w moją codzienność zdrowy rytm, który ku mojemu zaskoczeniu, uregulował mój apetyt i utwierdził w przekonaniu, że dam radę pójść o krok dalej i zrezygnować z kolejnych używek: kawy i czarnej herbaty.
Postanowiłam, że marzec będzie miesiącem nawadniania. Przyznam, że pierwsze dni bez porannego cappuccino nie były lekkie i szybko zorientowałam się, że nie wyobrażam sobie funkcjonowania na samej wodzie. Wtedy właśnie natknęłam się w Internecie na artykuł o soku z brzozy. Nie mogłam zrobić tego w lepszym czasie, bowiem wczesna wiosna to właśnie sezon na zbieranie oskoły z pni brzóz. To było właśnie to, czego potrzebowałam – idealne uzupełnienie mojego planu oczyszczającego, w 100% naturalne i… zaskakująco smaczne!
Po miesiącu codziennego picia Oskoły czuję, że znalazłam swój klucz do lepszego samopoczucia. Oskoła to więcej niż tylko sok – to dar lasu. Wcześniej nie podejrzewałam, że sok z drzewa może działać na mnie tak pozytywnieJ. Teraz piję Oskołę na tyle często, że każdego dnia wybieram nowe smaki dla urozmaicenia – okazuje się, że jest ich aż sześć, więc sporo jak na tak tradycyjny i naturalny napój. Moim faworytem jest Oskoła z sokiem z granatu.
Mamy koniec maja. Od kiedy rozpoczęłam swoje wiosenne oczyszczanie prawie cztery miesiące temu, udało mi się bez większego wysiłku schudnąć 4 kg oraz znacznie poprawić wygląd mojej cery i samopoczucie. Nie wiem czy już nigdy nie wrócę do picia kawy, jedzenia czekolady i późnych kolacji, ale jestem pewna, że Oskoła zostanie ze mną na dłużej.
Cena: ok. 5 zł / 300 ml